5. Żeby grać na ataku letkim trzeba być, nie twardym!
Lidka
Czemu ja musiałam siedzieć na przeciwko Grzegorza, który cały czas cwaniacko się uśmiechał i próbował mnie wyprowadzić z równowagi, ale nie Lidzia, nie on! Bądź miła i uczynna, jak dotychczas. Całkiem nieźle Ci to wychodziło. Ale jak mam być miła, skoro Nina w najlepsze żartuje sobie z tą słodką mordką, Edyta majstruje coś przy lampce nocnej, bo przypadkowo ją popsuła, a Gregor jak siedzi, tak siedzi i miejsca nie zamierza zmienić. Ja też nie. Wolę się męczyć patrząc na niego, niż przegrać wojnę i się przesiąść. Ooo, co to, to nie.
-Może jeszcze soczku, Lideczko? - zapytał Grzesiek.
-Poproszę, Grzesiu. - wyszczerzyłam się niemiłosiernie podstawiając pod karton z sokiem swoją pustą już szklankę.
-Już Ci nalewam, Lidziu. - otworzył go i przechylił. Powietrze znajdujące się w środku spowodowało takie ciśnienie, że pomarańczowa ciecz chlusnęła prosto na rękaw mojej szarej bluzy. - Ups... - syknął.
-Uuu, ratować się kto może! - krzyknął Piotrek, a wszyscy od razu wstali z miejsc uciekając w stronę drzwi.
-Przecież nic się nie stało... - powiedziałam spokojnie, ale we mnie śledziona aż buzowała! - Wypierze się...
-Przepraszam, wiesz, że to nie specjalnie... - powiedział Gregor, odkładając picie. - Jak chcesz, to mogę Ci to przeprać, nie będzie wielkiej plamy...
-Dziękuję za chęci, ale sama sobie poradzę... - zdjęłam z siebie odzież i ładnie złożyłam.
-Skoro to przeze mnie, to naprawdę mogę wyprać. - oznajmił nieco surowym tonem.
-Nie, dziękuję. - odparłam przez zaciśnięte zęby. - Przecież jestem kobietą i moim obowiązkiem jest pranie brudów, prawda? - już miałam wybuchnąć.
-Wiedziałem, że w końcu muszą się pokłócić... - usłyszałam westchnięcie jednego z wielkoludów.
-My pokłócić? - prawie pisnęłam. - Kto się kłóci? - zapytałam wypierając się wszystkiego. - My z Grzesiem dogadujemy się najlepiej na świecie, prawda? - zaakcentowałam i usiadłam obok niego. On tylko zmarszczył brwi.
-Serio? - prychnął. - Ty to powiedziałaś?
-Nie, Zygmunt Chajzer. - posłałam wymuszony uśmiech.
-Lubię gościa, przynajmniej przydatne rzeczy reklamuje. - poruszył ramieniem.
Grzesiek
Nie wierzyłem, że z jej ust kiedykolwiek zdołał usłyszeć takie słowa. Była taka miła i spokojna... jak nie ona! A do tego, gdy ściągnęła tę szarą, męską bluzę... stop! Stop, stop, stop, stop, ja jestem poukładany, ona wygadana, nie widzę tutaj przyszłości. Ale z tym sokiem to mi wyszło. Gdyby posiadał łapki, przybiłbym mu piątkę.
Bąku
-Widzieliście w ogóle Jarskiego? - zapytałem po dłuższym czasie. Chyba nikt nie zauważył jego nieobecności...
-Widziałem go tylko po treningu, potem jakoś nie miał okazji przewinąć się przed moimi pięknymi oczyma. - oznajmił Winiarski.
-On i jego płomienna czupryna chłodzą się po reprymendzie od Andrei. - zaśmiał się Zbyszek.
-To przez Ciebie! - burknąłem. - Musiałeś być taki dobry?!
-A co, mam wywalać się przy każdym ataku, żeby Kubuś mógł sobie zagrać jeden mecz?!
-Tak! - rzuciłem. - Biedny, na pewno teraz szlocha gdzieś w kącie.
-Wypłacze się i mu przejdzie. - powiedział Kurek obojętnie. - Żeby grać na ataku letkim trzeba być, nie twardym!
-Nie, Bartek. - wtrąciła Edyta. - Jak już to twardym, nie miękkim, a nie jakimś lekkim!
-Coś jeszcze chcesz powiedzieć, poprawić mnie może? - Bartek spojrzał na nią spode łba. Ta niewychowana młodzież.
-Bartuś, Baartuś, bo się w Lidzię zamieniasz powoli... - wciął się Gregor i brakował tylko kolejnej kłótni. Kto by tego chciał? No pomijając Bartmana, on zawsze lubi się kłócić.
Nina
I kolejne pretensje do siebie nawzajem. Co się z tymi ludźmi do cholery dzieje?! Ale muszę pochwalić Lidkę, zachowywała się jak na cywilizacyjnego śmiertelnika przystało. Nawet docinki Grześka nie wyprowadziły jej z równowagi.
-Może się przejdziemy, co? Nie można tutaj normalnie pogadać... - zapytał Kubiak, wpatrując się we mnie, jakby oczekiwał odpowiedzi na to, czy zostanę jego żoną. Nosz kurczaczki, to tylko spacer!
-Masz rację, chodźmy... - odrzekłam podnosząc się z łóżka.
-Ej, ej, ej, a Wy gdzie?! - usłyszałam za sobą głos Lidki.
-Za chwilę jesteśmy. - machnęłam ręką i czym prędzej wydostałam się z pokoju, jednak za chwilę Lidka ponownie nas zatrzymała.
-Wrócić mi przed północą! - pogroziła nam palcem z progu drzwi.
-Tak jest mamo. - zasalutowałam i poczłapałam za Michałem, który szedł kilka kroków przede mną. Dogoniłam go i razem wyszliśmy z budynku. Wiał dosyć nieprzyjemny, chłodny wiatr, ale całe szczęście miałam na sobie bluzę z logo naszego zespołu. Na początku rozmowa nie kleiła się nam za bardzo, ale jak to zwykle bywa w końcu się rozkręciło. Zahaczyliśmy o japońskiego StarBucks'a zamawiając sobie gorącą czekoladę, bo na kawę było już za późno.
-Starbucks'y we wszystkich miejscach na świecie nie równają się do tego w USA. - stwierdził biorąc łyk białej czekolady.
-Nie wypowiadam się, nie miałam okazji próbować tamtejszych napojów ze Starbucks'a. - odparłam nieco zmieszana. On był już wszędzie, a ja nigdzie. Był to drugi wyjazd za granicę w moim życiu! - Według mnie, skoro ta sama firma, to wszystko powinno smakować tak samo.
-A widzisz i tutaj się mylisz. - skrzywił się. - Stany bogaty kraj, mają kasę na produkty do Starbucks'a. Tam nawet jedzenie w Macu smakuje lepiej!
-Mówisz? - zamyśliłam się.
-Mhm. - mruknął. - Ale dobra, nie będziemy chyba rozmawiać o kawie z kawiarenek? - prychnął.
-Ty zacząłeś. - poruszyłam ramieniem.
-Masz kogoś? - zapytał tak ni stąd, ni zowąd. O spacer to pyta się z drżącym głosem, a o chłopaka to prosto z mostu. O co mu chodzi!?
-Nie. - ucięłam krótko.
-Serio?! - wydał się nieco zszokowany.
-To takie dziwne? - uniosłam brew.
-No. - potwierdził z przekonaniem w swoim głosie.
-A jak nazywa się Twoja wybranka?
-Nie mam wybranki. - odparł spuszczając głowę.
-No i do mnie masz pretensje! - trąciłam jego ramię.
-Myślałem, że taka dziewczyna musi kogoś mieć!
-Jak długo byliście ze sobą? - kontynuowałam temat.
-Siedem lat. - wyraźnie posmutniał i głośno przełknął ślinę.
-Ty zostawiłeś ją, czy ona Ciebie? - zapytałam obojętnie. W sumie nie wiem dlaczego o to zapytałam, nie interesowało mnie to zbytnio, w końcu co za różnica.
-Miała raka. - rzucił, a mnie wmurowało w ziemię.
-Przepraszam. - wyszeptałam.
-Nie, to nie Twoja wina, bo przecież skąd miałaś wiedzieć. - uniósł kącik ust, obracając w dłoniach kubek z czekoladą.
-Przykro mi. - moja ręka mimowolnie powędrowała na jego ramię.
-Dobra, nie użalajmy się nad sobą. - otarł pojedynczą łzę z policzka i uśmiechnął się. Nie wiem czy był to uśmiech taki szczery, czy bardziej wymuszony pod tytułem "jestem twardym facetem i uśmiechnę się, żeby laska nie pomyślała, że jestem ciotą". Dla mnie i tak nie był ciotą, bo faceci też czasem płaczą. Ale nie za dużo! Bo jak beczą codziennie, to rzeczywiście cioty!
Dzik
Nie wstydziłem się tej łzy, która wydostała się spod mojej powieki. Wiedziałem, że mogę zaufać Ninie, choć znam ją dobę. Tak bardzo przypominała mi Natalię... taki sam uśmiech i szaro-niebieskie oczy. Ale to jeszcze nie pora, żeby snuć jakiekolwiek plany. Dalsza przechadzka minęła nam w ciszy, za co się obwiniałem. Mogłem nie zaczynać tego tematu, ale przynajmniej dowiedziałem się, że nikogo nie ma.
Wróciliśmy do hotelu tuż przed 23.
-Będę już leciała, jutro rano pobudka. - uśmiechnęła się lekko.
-Liczymy na niezły doping. - mrugnąłem okiem, a jej uśmiech poszerzył się nieco.
-Dobranoc. - szepnęła i zniknęła za drzwiami swojego pokoju. Słyszałem jeszcze tylko dźwięk przekręcanego zamka, a potem ten uroczy śmiech. W dosyć dobrym humorze wróciłem do swojego pokoju. Był już tam Zbyszek i przeglądał motoryzacyjne czasopismo.
-Zaliczyłeś? - zapytał od razu na wejściu. Chcielibyście żeby witano Was okrzykiem "Zaliczyłeś?!".
-Spierdalaj. - wymamrotałem.
-Dostałeś w twarz? - kontynuował temat. Trzymajcie mnie, bo zabiję.
-Nie Twoja sprawa...
-Aaa, ma kogoś?
-Przymknij się człowieku. - trzasnąłem drzwiami od łazienki. I w ten oto magiczny sposób, mój humor poszedł się... przejść. Poszedł się przejść. Móżna pójść się przejść? Mówi się, idę się przejść? Mówi się. Nie będę już filozofował, jak to kiedyś u Piotrka bywało.
Lidka
Pobudka o siódmej i poranny jogging.
-Ninko... - potrząsnęłam przyjaciółką, aby ta raczyła podnieść swoje olbrzymie dupsko. Nie, wcale nie zazdroszczę jej tak ładnej figury.
-Jeszcze pół godziny... - wymamrotała zaspana.
-Lideczko i Nineczko! - na korytarzu rozległ się głośny krzyk. - Ktoś tu idzie biegać! - jakiś potwór zaczął walić w nasze drzwi.
-Mam ci przestawić ten ładny nosek? - warknęłam otwierając drzwi z wielkim impetem i spoglądając na Grześka.
-Sądzisz, że jest ładny? - charakterystycznie poruszał brwiami i oparł się o framugę.
-Nie, nie sądzę tak. Jest krzywy tak jak cała reszta Twojego ciała.
-Oj już nie cała reszta, zawsze coś prostego się znajdzie. - zaczął przyglądać się swoim paznokciom.
-Czemu zawsze nasze rozmowy mają jakiś podtekst?! Chcesz się jeszcze poprzechwalać?! Proszę, słucham...
-Ja jestem skromny chłopak. - mruknął. - Za dwadzieścia minut w recepcji. - rzucił na wychodnym i zniknął za rogiem korytarza.
-Nie zdzierżę tego matoła! - wrzasnęłam.
-Nie krzyyycz. - jęknęła Nina, opatulając się kołdrą po same uszy.
-Jeśli oni będą biegać z nami, to przysięgam podstawię mu nogę!
-Trzymam Cię za słowo...
Jarski
Nikt mnie nie lubi, nawet wczoraj mnie nie zaprosili... jedno, wielkie "chlip". Grzesiu też od rana biega po całym hotelu, nawet nie racząc mnie obudzić, jak to bywało w jego zwyczaju. Co ja im zrobiłem!? Czy to wszystko tylko dlatego, że jestem rudy?! Zagumny jakoś nie ma tych problemów!
-Ty, stary, zwlekaj się z tego łóżka i na trening. - Grzesiek zerwał ze mnie kołdrę.
-Nigdzie nie idę. - burknąłem.
-Nie rób sobie jajecznicy, wszyscy idą!
-Nie i przecinek!
-Pościgasz się z cheerleaderkami... - nachylił się nade mną.
-Ale mi frajda... nie widzisz jak skaczę z radości?
-Jarski cieniasie! - kopnął mnie w zadek, a mnie aż odgięło w drugą stronę. Pobudka jak znalazł, nie ma co. Cały naburmuszony wstałem i poszedłem do łazienki jakoś przywrócić się do porządku. Popatrzyłem w lustro i obiecałem sobie jedno. W zasadzie to dwie rzeczy. Moje dzieci nigdy nie będą rude, a po drugie to ja sam w tej drużynie też rudy nie będę! Pomijając Gumę, bo on to ruda klasa sama w sobie. I mam pomysł jak to załatwić. Płomienna czupryna pracuje, a humor od razu się poprawił! Cały w skowronkach wyszedłem z łazienki.
-Wiem, że łazienka działa cuda, ale żeby aż tak odmieniać ludzi? Co Ty tam robiłeś? - mina Łomacza wyraźnie zrzedła. - Oddawaj mojego Playboy'a!
-Nie mam żadnego... masz Playboy'a!?
-Spadaj, kupiłem go za własne, ciężko zarobione pieniądze, nie będę go nikomu pożyczał!
-Sknera. - bąknąłem. - Idziemy? - zapytałem, a Grzesiek przytaknął. Po chwili byliśmy już na dole, czekając na dziewczyny, które jak to dziewczyny jak zwykle się spóźniły.
-Po co mamy na nie czekać, biegnijmy sami! - udzielił się zdenerwowany Kurek.
-Trener chce Ci pokazać, jak słaby w bieganiu jesteś... - Piter poklepał jego plecy.
-Biegnę sam, dogonicie mnie, jeśli dacie radę! - warknął i wybiegł z budynky jak naburmuszone dziecko. Wtedy na schodach usłyszeliśmy entuzjastyczne głosy tancerek. Po moich obserwacjach humory dopisywały, czego nie można było powiedzieć o siatkarzach. Złotopolscy się poczuli i gwiazdorzą!
_________________________________________________________________________
A jutro poniedziałek. Cieszycie się? (czyt. powiedzcie mi jak bardzo nienawidzicie poniedziałków!).
Pozdrawiam, Sissi. ♥
Pozdrawiam, Sissi. ♥
No witam cię.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że jutro poniedziałek ;D (czyt. jestem załamana tym, że jutro poniedziałek, ale i tak mam tylko 3 lekcje)
Rozdział jak zwykle świetny! (jestem bardzo oryginalna pod względem komentowania rozdziałów)
Czekam na następny rozdział na Siatkarskich, I obiecaj, że... i na tym oczywiście ;)
Pozdrawiam ;*
No uwielbiam Lidkę i Grzegorza! :-D awwww! *.*
OdpowiedzUsuńKubiak...biedactwo ty moje. :*
Jarski ja Cię lubie serio. Nie mam nic do rudych :-D
.
Jak ja kocham poniedziałki! (czyt. jak ja nienawidzę tego dnia tygodnia! :@) Moje motto - BYLE DO PIĄTKU ♡
Ale czas mija a to oznacza, że za jakiś czas dodasz rozdział :-D :*
.Gratulacje dla Jastrzębskiego Węgla :)
Jedno serce, jedno bicie SKRA Bełchatów ponad życie! ♡♥♡
Marta♥
Ooo jak świetnie, że dodałaś. Tak normalnie skaczę ze szczęścia że jutro poniedziałek. Mimo że mam na 11 to chamy zlikwidowali mi autobus po 9. Chamstwo w aństwie. Mówię Ci Halinka :D
OdpowiedzUsuńrozdziałek- mniam mniam :p świetny. Gregor i Lidka-nic nowego, kłócą się, ale dla mnie to urocze. Tym bardziej, że Gregorek coś ten teges chyba do Lidzi. Kurcze, biedny Kubiak. Nie wiedziałam. Brakuje mi tu słów kurza stópka i słodka mordka :D no i Jarski-biedaku nie przejmuj się. Ja Cię uwielbiam :D <3
"-Może się przejdziemy, co? Nie można tutaj normalnie pogadać... - zapytał Kubiak, wpatrując się we mnie, jakby oczekiwał odpowiedzi na to, czy zostanę jego żoną. Nosz kurczaczki, to tylko spacer!"
OdpowiedzUsuń:D
Kasia chyba Ci mówiłam? Ale uwielbiam Cię!!!! ♥♥♥♥
Lidzia jaka 'miła' :D A Gregora Ł. bardzo tutaj lubię :D Chociaż rzeczywiście też:) Jego nie da się nie lubić, chyba :)
Kubiak i Nina!?;O
Biedny Jarosz :(
Poniedziałek? Ku*** kocham normalnie! Jak wyjdę z domu przed 8 tak wrócę prawie na 17! Tyle co wrócę na mecz! :)
Pozdrawiam Kasieńka:*
hahahhaha :D "Bo jestem rudy?!" Biedny Jarski, niech tak nie myśli.
OdpowiedzUsuń"...Masz Playboy'a"? to było dobre :D
Czekam na dalsze losy bohaterów i zapraszam do mnie :D
http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/
Nie no, Lidka pokazała, że potrafi być miła, nie ma co. ;D. Ale to pytanie Dzika tak prosto z mostu, jak to w zwyczaju ma Bartman, widać, że przyjaciele, haha. ;D. No i jestem ciekawa tego co wymyślił Jarski, choć mam pewien pomysł w głowie. ^^. No i swoją drogą to ciekawe czy Lidka podstawi Gregorowi nogę, żeby się wypieprzył. ;D
OdpowiedzUsuńPoniedziałek? ;>. Jak dla mnie to luz, ten ostatni luźny, nudny i wolny od szkoły. ;c.
Zapraszam do siebie! ;)
Pozdrawiam serdecznie! ;-***
to jak Lidka w myślach sobie powtarzała, że ma być miła powaliło mnie na kolana...ale o dziwo Jej się udało:)))
OdpowiedzUsuńhistoria Kubiaka smutna:/
czyżby Jarski miał zamiar się przefarbować?
pozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Lidka jest niezła nie powiem, że nie jak się z Grzesiem kłóci ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny a w wolnym czasie zapraszam do siebie na 23 rozdział.
http://co-zlego-to-nie-my.blogspot.com/
pozdrawiam :*
A ja się cieszę, że poniedziałek nadszedł i we wtorek obudziłam się w znakomitym humorze, a to za sprawą Resoviaków. ;D
OdpowiedzUsuńJarski chce się przefarbować?.. o.O
...
Zapraszam do siebie na kolejny: http://owocowalandryna.blogspot.com/
Pozdrawiam Natka *_*
nie mogę się doczekać kolejnego ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
http://the-best-is-yet-to-come-xx.blogspot.com/
http://walcze-bo-warto.blogspot.com/ zapraszam na nowe opowiadanie o Grześku Kosoku ;) Mam nadzieję, że wyrazisz opinię :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam E. :)
Ha ha. Pomysł z przefarbowaniem :D
OdpowiedzUsuńO kurcze!!
Zapraszam do mnie na nowy rozdział:) http://169141613.blogspot.com/
Cudowny rozdział ;D Czekam na więcej ;D Myślałam , żę jak Grzesiek oblał bluzę Lidce to ta go zmiecie z powierzchni ziemi. A tu proszę jaki spokój i opanowanie. Czekam z zapartym tchem na więcej i zapraszam do mnie na http://volleyball-lost-dreams.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń