środa, 10 lipca 2013

Zakończeniowy epilog

13. Nie przejmuj się nim, nie jest tego wart. 


Lidka

Masz ci los, nie podejrzewałam, że kiedykolwiek będę w stanie to powiedzieć. Lubię trzymać Grześka za rękę, ale tylko dlatego, że zawsze jest ciepła, a ja potrzebuję tej jego ciepłoty.
Lecząc kaca, wypiłam hektolitry mineralnej wody. I chyba nie tylko ja, a podróż samolotem to po prostu spełnienie moich marzeń. Miejsce dostałam obok Patrycji i Kubiaka. Miałam w planach szczytny cel. Zabrałam swoje rzeczy i przeniosłam na miejsce Niny.
-Co jest? - zapytała zdezorientowana, wyciągając bilet z kieszeni. Myślała już, że pomyliła się co do miejscówki.
-Idź tam. - skinęłam głową w stronę mojego byłego siedzenia. Wychyliła się lekko, a kiedy zrozumiała o co chodzi podziękowała mi szerokim uśmiechem. Natychmiast zjawiła się obok Kubiego, zaczynając rozmowę.
-Pomyliłem miejsca? - zapytał Grzesiek, spoglądając na mnie. - Przed chwilą była tutaj Nina...
-Nie pytaj lepiej. - westchnęłam, podkurczając nogi, aby spokojnie mógł przejść.
-A, Nina, Kruszynka, miłość i te sprawy? - zaśmiał się cicho, rzucając się na siedzenie.
-Ta. - mruknęłam.
-Czemu taka małomówna? - szturchnął mnie łokciem.
-Zmęczona. - urwałam, odpierając ataki.
-Sen jest dla słabych. - przemierzwił moje włosy.
-A ja przecież jestem słaba. - oparłam się o jego ramię, przymykając powieki. Usłyszałam tylko jego głębokie westchnięcie, na co ja uśmiechnęłam się pod nosem. Nawet nie wiem kiedy, Morfeusz porwał mnie w objęcia.

Na lotnisko w Warszawie dotarliśmy w godzinach wieczornych. Wszyscy bardzo zmęczeni, wydmuchani i wymięci. Marzyliśmy tylko o prysznicu i domowym łóżeczku. Po pożegnaniu się ze wszystkimi został mi tylko Gregor. Na Michała nie mogłam patrzeć...
-Miejmy nadzieję, że do zobaczenia. - Łomacz wyszczerzył się w moją stronę.
-O matko... - przewróciłam oczami, co jeszcze bardziej go rozbawiło.
-Nie udawaj, że mnie nie polubiłaś. - przyciągnął mnie do siebie, mocno obejmując. To co zobaczyłam za jego plecami wprawiło mnie w osłupienie. Zamarłam. Zastygłam. Winiarski pospiesznie nasunął metalowy krążek na swój palec i po chwili czule przywitał się z kobietą, trzymającą małego blondyna za rękę.
-Grzesiek... - wyszeptałam, patrząc na to całe zajście jak przez mgłę.
-Tak, to żona Michała. - odparł, odwracając mnie w drugą stronę.
-Oszukał mnie. - niedowierzałam.
-Ostrzegałem. - poklepał moje plecy. - Naprawdę muszę lecieć... Daj mi swój numer, będziemy w kontakcie.
Po chwili namysłu, wyszperałam skrawek papieru z torby i naskrobałam na nim rządek cyferek, pakując go do kieszonki na piersi Grześka. Ocierając pojedynczą łzę spływającą po moim policzku, jeszcze raz rzuciłam się w jego objęcia.

-Myślałam, że naprawdę coś do mnie czuje.
-Trzymaj się, mała. - oddalił się lekko. Nie chciałam żeby to robił. Stawiał coraz większe kroki do tyłu, machając do mnie ręką. Żałowałam, że nie wykorzystałam okazji bycia z nim naprawdę blisko. Ukłucie w sercu? Tak, to jedyne co mi teraz towarzyszyło. Lidka zmiękła, nie była już taka zimna. Potrzebowała miłości.

Siedziała na kanapie, zajadając się czipsami i oglądając denne talk-show. Płakała, tęskniąc. Za wszystkimi. Za całą atmosferą. A w szczególności za Nim... Za brunetem o niebieskich oczach.
Rozległo się pukanie do drzwi.
-Nie ma mnie. - odpowiedziała, pakując do ust kolejną porcję przekąski. 
-Otwórz... - usłyszała, pędząc od razu w stronę wejścia. Z impetem otworzyła drzwi i ujrzała Go. Tego, którego jej brakowało. - Czyli Nina nie kłamała... - zerknął na kartkę papieru, na której wypisany był adres Lidii.

-Wejdź. - oznajmiła ze łzami w oczach.
-Tęskniłaś? - zapytał z uśmiechem na twarzy.
-Nawet nie wiesz jak bardzo... - szepnęła, przytulając się do niego. No tak, osiem miesięcy robi swoje. 

-Witaj, lala... - zaśmiał się.
-Cześć, Rumcajs...

* * * * * * *

Nic nie jest tak, jak chciałabym żeby było. To opowiadanie miało potorzyć się zupełnie inaczej, ale cóż, przecież nie zawsze zdarzają się same perełki, prawda? ;-)
Nowego bloga zacznę niebawem, lecz sama nie wiem dokładnie kiedy. Wolę wcześniej przygotować fabułę, aby nie było tak jak w tym wypadku. :c
To co, gorąco się z Wami żegnam. :* Mam nadzieję, że nie zanudzałam Was rozdziałami... Starałam się przynajmniej. ;-)

Pozdrawiam, Sissi. ♥