czwartek, 4 lipca 2013

13.

12. Ja jestem Nina, a ty, Słodka Mordko? 


Halo, halo, halo, reporter Sissi nadaje z obozu Polaków w Japonii.

Siatkarze gromili swoich przeciwników, powodując, że padali oni jak osy popsikane owadobójczym spray'em. Nie mieli sobie równych w grupie, nie było na nich mocnych w ćwierćfinale, bali się ich w półfinale, a w finale dopiero pokazali swoją klasę. W Pucharze Świata skutecznie pokonali Rosjan, gwarantując sobie awans na Igrzyska Olimpijskie. Miejmy nadzieję, że gazu nam nie odkręcą...
Oddaję głos do studia.

Gregor

-Ręce mi się pocą. - oznajmiłem, stojąc tuż przed parkietem, na którym zaraz miał się odbyć nasz ostatni występ. 

-To na szczęście. - Lidka uderzyła kolanem o moje zgrabne (hoho) pośladki. - Będzie dobrze. - mrugnęła okiem. Wydawało mi się, że tylko ja tak ekstremalnie sięł stresuję. Reszta występujących ma na to kompletnie wywalone. Też powinienem mieć. I zacznę mieć.
W końcu nadeszła ta chwila prawdy. Zobaczyłem tylko wstającą widownię i chłopaków, którzy wiwatowali. Nic więcej nie pamiętam, zabrzmiała muzyka, a nogi same ruszyły do tańca.

Lidka

 To co wyprawialiśmy na tym parkiecie było nieziemskie. Nigdy nie poczułam takiej radości po skończonym tańcu, ani takiej satysfakcji. Czułam się cudownie.
-To co, może uczcimy naszą wygraną? - zagadał Michał.
-Z przyjemnością. - uśmiechnęłam się szeroko i zarzucając bluzę na swoje ramiona skierowałam się w stronę do autokaru. Tam okazało się, że siatkarze planują rozluźnić się w pobliskiej dyskotece. Nam to na rękę, już dawno nie bawiłam się wśród blasku neonów. Gdy dojechaliśmy do hotelu, szybko odświeżyłyśmy się, wskoczyłyśmy w kiecki i ruszyłyśmy na parter, gdzie miała być "zbiórka". Wyperfumowani siatkarze pojawili się niedługo po nas, musieli odhaczyć się u trenera.
Do klubu dotarliśmy pół godziny później, zajęliśmy jeden z największych stolików i zamówiliśmy pierwszego drinka. Potem następnego, kolejnego i tak dalej...
Świetnie się bawiłam. W końcu mogłam się wyszaleć, wyżyć i zapomnieć. Tańczyłam z Winiarem; stojąc do niego tyłem, wiłam się przed nim bez żadnych skrupułów. Położył dłonie na moich biodrach i delikatnie smyrał moją szyję swoim nosem. Tak bardzo pragnęłam mieć go w końcu przy sobie i dopiąć swego.
-Idziemy stąd? - szepnął do mojego ucha, a ciarki przeszły po całym moim ciele. Przygryzłam wargę i przytaknęłam kiwając głową. Splótł swoją dłoń razem z moją i poszedł przodem. Dyskretnie wymknęliśmy się do toalety. Nie zważając na to, czy ktoś tutaj jest, czy nie z ogromnym hukiem wtargnęliśmy do jednej z kabin. Michał przygwoździł mnie do ściany. Chciałam w końcu kompletnie mu się oddać. Siatkarz całował moją szyję i dekolt dobierając się do zamka mojej sukienki. Ściągnął jedno ramiączko i muskał moje ramię, zostawiając na nim mokry ślad języka. Odgięłam głowę do tyłu, lecz on zdecydowanym ruchem chwycił mój kark i namiętnie wpił mi się w usta. Przygryzł moją dolną wargę, a kiedy je rozchyliłam sprawnie wślizgnął do środka swój język łaskocząc moje podniebienie. Michał usadził mnie na spłuczce i stanął pomiędzy moimi nogami. Wtedy zabrałam się za rozpinanie rozporka u jego ciemnych dżinsów.

Michał W.

W chwili gdy jej ręce powędrowały do mojego rozporka, dotarło do mnie co tak naprawdę robię.

-Lidka. - wyszeptałem między pocałunkami.
-Hm? - mruknęła domagając się odpowiedzi i zaprzestając swoich działań.
-Nie możemy tego zrobić. - ująłem jej twarz w dłonie. Była cała rozpalona, a brązowe oczy zmieniły się w brunatne od pożądania.
-Dlaczego? - jej wyraz twarzy wyraźnie się zmienił.
-Na moim miejscu powinien być ktoś inny. - oznajmiłem, a ona wpatrywała się we mnie zdezorientowana.
-Jak to ktoś inny? - prawie pisnęła.
-Wiesz doskonale o kim mówię. - przejechałem palcem po jej ramieniu, jednocześnie nasuwając ramiączko sukienki.
-Ja nie chcę nikogo innego, ja chcę ciebie. - spojrzała mi w głęboko w oczy i pogładziła kciukiem moją kość policzkową.
-Lidka, jesteś atrakcyjną, mądrą i młodą dziewczyną, ale nie powinniśmy. Nie możemy. - odsunąłem się od niej i zapiąłem guziki koszuli.
-Teraz się opamiętałeś?! Co myślałeś, że jestem dziewczyną na jeden cholerny wieczór w kiblu?!
-Oboje za dużo wypiliśmy, to wszystko przez to pożądanie... - jeszcze raz spróbowałem się do niej zbliżyć.
-W dupie mam twoje pożądanie! - wrzasnęła i wymierzyła otwartą ręką w mój policzek. - Zakochałam się w tobie, rozumiesz?! Ale wy wszyscy i tak jesteście tacy sami! - rzuciła ze łzami w oczach i wybiegła z toalety.

Grzesiek

Aaa, Lideczka była w toalecie, dlatego nie miałem na kim oka zawiesić na tym parkiecie pełnym totalnych półgłówków miotających się bez celu we wszystkie strony. I komu to potrzebne? Ja wolałem posiedzieć, napić się, pogdybać...

-Co siedzisz jak ten ostatni palant, biegnij za nią! - z moich przemyśleń wyrwał mnie wściekły Winiar.
-Ale za kim? - zapytałem rozkojarzony.
-No za Lidką frajerze, jeszcze coś sobie zrobi! - wyrwał drinka z moich dłoni i chwytając za kołnierz koszuli odciągnął mnie od stołu.
-Tylko jej nie zrań, bo inaczej pogadamy. - wysyczał przez zęby, pchając mnie w stronę wyjścia z klubu. A mogło być tak pięknie i mogłem właśnie zamówić sobie następnego drinacza...
-Lidka? - zapytałem cicho dziewczyny, która siedziała na murku przed klubem.
-Idź sobie. - warknęła.
-Co ty, Winiar by mnie zadźgał jakimś plastikowym nożem, czy coś, kurza stópka. - zaśmiałem się i przycupnąłem obok niej. Ona pociągnęła zakatarzonym nosem, nie odrywając rąk od twarzy. Może to i lepiej... Chyba nie chciałbym teraz widzieć jej takiej rozmazanej, zapłakanej... Brr! Po chwili... chwili. Takim bardzo dłuższym momencie olśniło mnie, że ona biedulka siedzi zmarznięta, a ja boss w marynarce. Brawo ja! Teraz byłoby mi zimno!
-Nie zimno ci? - wypaliłem w końcu. Znałem przecież odpowiedź, trzęsła się z zimna jakby wskoczyła do przerębla przy minusowej temperaturze, ale to tylko tak z grzeczności. Przecząco pokiwała głową. Ach te samowystarczalne kobiety... Dobra, narzuciłem na nią tę kurtałkę, przeziębi się dziecinka. Mocno pocierałem jej ramiona.
-Dziękuję. - otarła policzki. Łee, nie wyglądała najgorzej. Stawiam browara temu, kto wymyślił wodoodporny tusz do rzęs! - Nie musisz tutaj ze mną siedzieć. - wzruszyła ramieniem.
-Dobrze wiedzieć! - klasnąłem w dłonie, a ona spojrzała na mnie jak na skończonego debila. - Żartowałem. - wywróciłem oczami. - Ukradną mi cię, będą torturować gilgocząc twoje stopy wróblim piórem, zażadają okupu, potem do końca życia nie będę mógł spłacić tego debetu na koncie. Nie, nie nie, wolę zostać. - mocniej objąłem ją ramieniem, a ona tak niewinnie i bezbronnie wtuliła się w moją klatę, na którą wyciskam... Nie musicie w sumie wiedzieć, bo się załamiecie, że ona mogła, a Wy nie!
-Wiesz co... - zaczęła.
-Nie, ale za pewne zaraz będę wiedział. - odparłem ciągle gładząc jej ręce przykryte męską marynarką i zastanawiając się jaki to właściwie materiał. Bawełna?
-Pomimo tego, że czasem jesteś zwykłym bucem, to teraz okazałeś się spoko facetem. - uniosła głowę i spojrzała na mnie tymi swoimi smutnymi oczętami. Ooo, czekajcie, bo mi serduszko mięknie.
-Dobrze wiedzieć. - stwierdziłem. - Poza tym, że jesteś czasem bezczelną istotą, to potrafisz być delikatna... - nieco zniżyłem głos. Wiecie, żeby było romantiko, jak na tych filmach. Hola, hola panienko! Czy ty właśnie spojrzałaś na moje pełne i ponętne usta? O, i jeszcze raz. Chcesz spróbować? W sumie twoje też wyglądają zachęcająco. Położyła dłoń na moim policzku, a ja schyliłem się nieco. Gdy już poczułem jej wargi na swoich zanurzyłem się w pocałunku. Ta bezwstydna bestia ugryzła mój język.
-Nie zakochaj się tylko. - powiedziała perfidnie oblizując swoje usta i mrugając okiem. Oddała mi marynarkę i poklepała ramię wracając do środka klubu.
-A co jeśli już za późno...? - westchnąłem po cichu i odprowadziłem ją wzrokiem. Ta odwróciła się i przywołała ruchem ręki.

Nina

Przetańczyłam z Michałem cały wieczór. Nie mogłam, a nawet nie chciałam zejść z parkietu. Niezależnie jaką piosenkę puścił Dj, my i tak znakomicie się ze sobą czuliśmy.Kolorowe neony odbijały się od jego okularów, co chwila rażąc mnie w oczy. Gdy repertuar akurat zmienił się na ten wolniejszy, na środku klubu roiło się od zakochanych par. Ja w sumie nie wiedziałam co czuję do Kubiaka. Serce mówiło, że to ten jedyny na zawsze. Rozum z kolei, że to jeszcze za wcześnie na snucie takich wniosków. Siatkarz z lekką niepewnością i zawahaniem położył swoją dłoń na moich lędźwiach, a w drugą chwycił moją. Ja ułożyłam rękę na jego barku. Byliśmy wyjątkowo blisko siebie. Czułam jego niespokojny oddech i przyspieszone bicie serca. Uśmiechnęliśmy się do siebie lekko i stąpaliśmy po ziemi delikatnie bujając się w rytm muzyki. Uciekałam wzrokiem, świdrując nim po całym pomieszczeniu, dopóki Michał mocniej nie przywarł swoją miednicą do mojej. Wtedy zobaczyłam Lidkę, którą właśnie obracał Gregor. W końcu! Kiedy piosenka już pomału dobiegała końca, Kubi obrócił mną wokół mojej osi i delikatnie opuścił głową w dół, zdecydowanie trzymając mnie za plecy. Dokładnie studiował moją twarz, począwszy od przestraszonych, wpatrujących się w niego oczu, kończąc na subtelnie rozchylonych wargach.

-Nie za wcześnie? - zapytał niepewnie. I wtedy w moim organizmie zaczęła toczyć się wojna. Serce z rozumem o to, czy za wcześnie, czy nie, jedna noga z drugą o to, że już nie wytrzymują tego niekończącego się tańca, oczy o to, aby nie wpatrywały się tak natarczywie w jego usta, a żołądek z mózgiem o to, aby nie wymiotować,  gdyż spora ilość alkoholu, plus ta pozycja, w której obecnie się znajdowałam, to niekoniecznie dobre połączenie.
-Przepraszam cię. - rzuciłam i wyrwałam się z jego objęć biegnąc od razu do toalety, zostawiając go samego na środku parkietu.

Kruszyna

Kompletnie nie wiedziałem co ta reakcja miała oznaczać. Chociaż raczej wiedziałem. Wystraszyła się i jestem na przegranej pozycji. Kubiak, hamuj się czasem do cholery!


Lidka

-Misiek! Chodź do nas! - zawołałam Dzika. Stał taki sam, zagubiony. Akurat leciała szybsza muzyka, wyśmienita okazja by wspólnie zatańczyć. Po chwili zastanowienia w końcu do nas dołączył.

-Poczekajcie, skoczę jeszcze po Bąka. - powiedziałam.
-Zostawisz nas? - jęknął Łomacz. - Będziemy wyglądać jak para gejów!
-Sekunda i jestem z powrotem. - wyszczerzyłam się i pognałam do stolika, przy którym siedział Bąku razem z Zuzią. - Idziecie zatańczyć z nami?
-Pewnie! - Zuzanna z pełnią entuzjazmu w głosie poderwała się z miejsca.
-Ale ja nie umiem. - stękał Michał.
-My cię nauczymy. - powiedziałam i razem z Zuzią wyciągnęłyśmy go na środek parkietu. - No panowie, wprawcie te seksowne, wysportowane ciałka w ruch! - razem z Zuzią zaczęłyśmy świetnie się bawić.
-W końcu przyznałaś, że jestem seksowny. - Gregor korzystając z okazji położył dłonie na moich biodrach.
-To nie było do ciebie, przykro mi. - odparłam odrzucając jego spragnione damskich kształtów ręce.
-Znowu zaczynasz? - zaśmiał się.
-Ale co? - stanęłam do niego tyłem wyrzucając ręce w górę i oplatając nimi jego szyję.
-Już cię zaczynałem lubić. - powiedział do mojego ucha, przybierając seksownie ochrypły głos.
-Wspominałam ci, żebyś się nie zakochał...? - zjechałam po jego ciele, następnie dynamicznie wstając. Oniemiał.

Grzesiu

Mówiłem już, że ona jest bezwstydną, bezczelną francą? Najpierw się o mnie ociera, a potem polazła do Bąka i Pita. I weź tu zrozum te kobiety! 


Gdy postanowiliśmy, że będziemy zbierać się do hotelu, bo jutro wyjazd wszyscy razem wyszliśmy z klubu. Nie wiem czemu, ale każdy miał wyśmienity humor. Na środku ulicy śpiewaliśmy polskie przyśpiewki, przepychaliśmy się, żartowaliśmy. Nawet Michał, który na początku był jakby przygaszony teraz sypał sucharami.
-Fajnie się bawiłam. - obok mnie znalazła się Lidka.
-Ja także. - spojrzałem na nią. Jej twarz oświetlało światło księżyca, rozpuszczone włosy swobodnie opadały na jej ramiona... Wyglądała prześlicznie, a kiedy chwyciła mnie pod ramię, już całkiem odetchnąłem z ulgą.

Nina

Nie miałam odwagi, aby po całej tej akcji podejść do Michała i przeprosić, chociaż wiem, że powinnam. Kurde, Nina! Weź się w garść, przecież cię nie zje. Chyba...

-Nie jest ci zimno? - siatkarz wyprzedził mnie i zagadnął pierwszy.
-Nie. - pokręciłam przecząco głową i lekko się uśmiechnęłam.
-Wiesz, ja cię przepraszam za to moje zachowanie... Głupio postąpiłem, nie powinienem, rozumiem, że to jeszcze za wcześnie, za krótko się znamy, żeby od razu przechodzić do sedna sprawy, praktycznie nic o sobie nie wiemy, prawda? Ale sama wiesz jak to jest, alkohol, pełen spontan... - mówił na jednym wydechu, dziwne, że jeszcze się nie zapowietrzył.
-Ale nic się nie stało! - uśmiechnęłam się szeroko, trącając jego ramię. Nie wiem, czy była to dobra reakcja, bo całkiem dziwnie się na mnie spojrzał.
-Serio? - niedowierzał.
-Serio, serio. - mrugnęłam okiem.
-To co, zapominamy i zaczynamy od nowa? - zagrodził mi drogę, stając przede mną. - Michał. - wysunął rękę w moim kierunku.
-Nie! To nie było tak! - zaśmiałam się. - Ja jestem Nina, a ty, Słodka Mordko?
-Miło mi, Michał. - uścisnęliśmy swoje dłonie, lecz już nie puściliśmy. Splotliśmy ze sobą swoje palce, a ja nie zapomnę jego szczęśliwej, uśmiechniętej twarzy w blasku księżyca. Miałam wtedy ochotę rzucić się na niego, wyściskać, wycałować i już za zadne skarby nie wypuścić.

Misiek

Kiedy splotliśmy ze sobą swoje dłonie moja reakcja wyglądała jak wybuch wulkanu, jak takie "Łaa, jestem pro!". Ale wewnętrznie. Tak to tylko się uśmiechnąłem. 


Pit

Dziku i Nina nawzajem macają się po dłoniach, Gregor z Lidką ganiają się po całym mieście, nawet Bąku razem z Jarskim i Zuzią żartują. A Cichego Mistrza nikt nie...

-Co tam? - obok mnie ni stąd, ni zowąd pojawiła się Kasia i nie dała dokończyć mi mojego przemyślenia. ... Chce. Dziękuję.
-Gdzie tam? - cwaniacko uniosłem brew. Ja-zaginacz.
-U ciebie. - także to zrobiła. Nie wiem czemu, ale podoba mi się, gdy dziewczyny umieją poruszać brwiami. Takie tam, moje małe zboczenie.
-Rozmyślam sobie. - odparłem głęboko wzdychając i chowając ręce do kieszeni dżinsów.
-Można wiedzieć nad czym? - ciekawska... No, no, noo...
-Nad życiem. - rzuciłem krótko.
-Nad życiem... - pokiwała głową z uznaniem. Jak mi powie, że też czasem to robi, to ją wyściskam. - Ja też czasem sobie rozmyślam nad życiem. - No hej, nie łapcie mnie za słówka, okej?!
-I do jakiego doszłaś wniosku? - zapytałem spoglądając na nią trzydzieści centymetrów z góry.
-Że nie warto rozmyślać nad tym co było lub będzie, bo trzeba żyć dniem dzisiejszym...
Mądrze kombinuje.
-W sumie masz rację. - poparłem ją.
-Jak to kobieta w końcu. - uśmiechnęła się. Miała naprawdę ładny uśmiech... Piotrek! Co obiecywałeś mamie?! Zachować czystość aż do ślubu! No i jeść dużo owoców i warzyw...

__________________________________________________________________

To by było na tyle, co do rozdziałów z mojego "magicznego" zaszytu. :D 
Już w następnym rozdziale spotkamy się z epilogiem. :C 
Pozdrawiam, Sissi. ♥

11 komentarzy:

  1. Cóż, wcześniej nie skomentowałam żadnego rozdziału na tym blogu i jeśli mogę być szczera nie przypadł mi on do gustu. Cieszę się, że planujesz go zakończyć i jestem pewna też, że następny będzie tak samo udany jak "Me and you..." i "Siatkarskie sny"
    Widać duży postęp w twoim pisaniu z czego się bardzo cieszę. Życzę duuużo weny na kolejne opowiadanie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za szczerą opinię i uważam tak samo jak Ty ;-) Ten blog, to totalny niewypał, zdecydowanie pospieszyłam się z założeniem go.
      Dzięki jeszcze raz i pozdrawiam! ;-)

      Usuń
  2. Szczerzyłam się do monitora jak debil xd Ale ja to tak baaardzo lubię ! ^^ Winiar, ty idioto ! Czyli Lidka w końcu będzie z Grześkiem ? Nieeee... Tak nie może być ! Za to Ninę i Miśka uwielbiam <3 Jak dla mnie są idealni <3 I nawet Cichy znalazł bratnią duszę ^^ Jak słodko :D Kurde, ja nie chcę epilogu ;c
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. jak wyobraziłam sobie tańczących siatkarzy, to nie wyrabiałam ze śmiechu, wiesz? :DDD
    a i powtórzę to po raz 1461463, lubię Twój magiczny zeszyt. :3 Gdzie taki można kupić? Bo u mnie nie ma takich :C

    OdpowiedzUsuń
  4. "Piotrek! Co obiecywałeś mamie?! Zachować czystość aż do ślubu! No i jeść dużo owoców i warzyw..." Akcja rozdziału, kurza stópka! :D Szczerzyłam się do monitora jak psychol :D Tańczący siatkarze >>>>> wszystko! :D
    Czyli powoli z Lidką i Grzesiem wszystko wychodzi na prostą, hmm? ;) A Nina i Misiek - po prostu: awww ♥ I Piter znalazł swoją bratnią duszę :D
    Buuu ;__; Ja nie chcę epilogu ;C
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha miałam najpierw napisać o Grześku i Lidce, ale jak przeczytałam końcówkę to zmieniłam zdanie. Pit matko kochana ale poleciał po całości :D od kiedy to jak się komuś podoba usmiech to od razu do lozka trzeba isc? Takie myslnie tylko Pit :D a teraz L i G :D o kurcze. Gregorek chciał być romantic i mu wyszło, i te jego komentarze haha :D i słodka mordka z Niną. Ale świetnie :) szkoda, że epilog :(

    OdpowiedzUsuń
  6. No chyba se jaja robisz. Jak to już koniec!? Co ja zrobię bez czytania, jak to nasz Grzesiu docina Lidce? Albo mądrych wywodów Pita? No wiem, na siatkarskich snach jest ich więcej, ale tu też są fajne! I teraz powiedz mi, że już piszesz coś nowego. Błagam Cię. Nie ważne jakie będą główne postacie. Ważne żeby było fajnie, miło, a przede wszystkim śmiesznie.
    Pozdrawiam, Natka *-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Epilog? Tak szybko?! Ale jak to?! Jestem zaskoczona, bo przyzwyczaiłaś nas do długich historii, a tu tylko 13 rozdziałów :(

    zapraszam do mnie www.foreverbeadreamer.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mogie z Pit : co obiecywał mamie :D HAHAH
    Winiar, tell my why tak zrobiłeś?
    To było dziwne.
    A Lidka ? Mówi mu, że go kocha i jest zdruzgotana, a potem już happy.
    Brawo dla Niny i Misiaczka <3
    czekam na nn!
    zapraszam do mnie:
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + oglądając ten taneczny filmik, nie mogę sobie wyobrazić siatkarzy, którzy robią taką ramę !

      Usuń