wtorek, 5 lutego 2013

Rozgrzewkowy prolog


-Kurza stópka! - wrzasnęłam, gdy spojrzałam na zegarek. Dziewiąta pięćdziesiąt trzy, a o dziesiątej trening. Pięknie Arendt, pięknie. Wyskoczyłam z łóżka potykając się o butelkę wody pozostawioną wieczorem pod łóżkiem. Już w biegu zdjęłam z siebie koszulkę z królikiem Bugs'em i wparowałam do łazienki. Ciuchy! Arendt, Ty debilko. Wróciłam do pokoju i wyszperałam pierwsze lepsze ciuchy, które jak potem wywnioskowałam prezentowały się na mnie... źle. Pomińmy, narzucę kurtkę, w końcu jadę autem. Wpakowałam do ust garść zbożowych płatków, popiłam mlekiem i zabrałam się za robienie fryzury. Dziewiąta pięćdziesiąt dziewięć. Związałam włosy w niedbałego, rozszarpanego kucyka, w końcu co się dziwić, skoro po całej nocy nie rozczesało się ich szczotką. Kolejny szczegół, który wolałabym pominąć. Zdecydowanie ich za wiele! Na szczęście w mojej treningowej torbie były już ciuchy z poprzednich zajęć. Trudno, że przepocone, śmierdzące i wygniecione! Ważne, żebym w ogóle dotarła na trening, prawda?! Chwyciłam kurtkę pod pachę, torbę i zamykając drzwi zostawiając w nich klucz zbiegłam na dół. Musiałam się wrócić, bo przecież okazja czyni złodzieja. Już cztery minuty w plecy. Wsiadłam do mojego dwunastoletniego wozu imieniem Peugeot 306. Z tyłu wgniecenie od wjechania w hydrant, z przodu wgniecenie, bo nie zauważyłam, że na drogę wybiega właśnie sarna, ale spokojnie, żadne zwierzę nie ucierpiało! Spokojnie wstała i pobiegła dalej... no i z boku wgniecenie, ale to już na szczęście nie moja sprawka. W ten o to sposób doprowadziłam do bieżącego stanu technicznego auta. Podobno olej mi ucieka, ale ja się na tym nie znam... jeśli już tyle przeżył, to chyba cieknący olej nie jest takim problemem prawda?! Albo... tak, chyba jednak jest... na pewno jest, bo Peugeocik się zbuntował. Jakby przemawiał do mnie "za to, że nie wymieniłaś mi oleju, ty niedbająca o mnie dziewojo, to nie zapalę! O, i w bagażniku Cię mam!". Ale dlaczego akurat teraz jak spóźniona jestem siedem minut?! Co?! Nie będziesz mi tutaj strzelał fochów!
-Dzień dobry, chciałabym zamówić taksówkę... Brzozowa 13. Ale proszę jak najszybciej, dziękuję.
Rzeczywiście mnie posłuchali, gdy byłam spóźniona tylko te dwadzieścia cholernych minut, raczyła się zjawić! Zdenerwowana wsiadłam do samochodu i zleciłam adres mojej teraźniejszej podróży. Po dotarciu do wyznaczonego wcześniej celu zapłaciłam kierowcy i ile sił w moich nie do końca zgrabnych nogach pobiegłam w stronę wejścia do hali.
-Lidka! Ile razy jeszcze się spóźnisz?! - ach, jakie milusie przywitanko. Też miło panią widzieć.
-To ostatni raz, przepraszam najmocniej. - wysapałam i pobiegłam do szatni żeby się przebrać. Zrzuciłam z siebie ciuchy i nałożyłam te treningowe. Gdy pojawiłam się na sali, dziewczyny ćwiczyły już nowy układ.
-Jeśli jeszcze raz nie przyjdziesz na czas, wywalę Cię do ostatniego rzędu... - pani Celinowicz, moja choreografka pogroziła mi palcem.
-Dobrze, obiecuję poprawę. - kurza stópka, jak w szkole!
-Ale teraz stawaj na miejsce... dziewczyny, od nowa! - klasnęła w dłonie i poszła załączyć sprzęt z muzyką.
-Co się z Tobą dzieje dziewczyno! - Nina trąciła moje ramię.
-Zaspać nie wolno, kurza stópka?! - wywróciłam ślepiami i przyjęłam pozycję, którą zaczynałam całą kombinację ruchów.
-Wera! Wyżej noga, co to ma być?! Kaśka, na mnie patrz, w podłogę się nie wtopiłam! Lidka, nie zaciskaj warg! Nie, stop, stop, stop, stop... - pani Celinowicz chyba załamała się psychicznie. Wyłączyła BumBox'a i uderzyła się w czoło. - Co to ma być?! Jak Wy chcecie pokazać się światu w takiej formie?! Więcej życia! Power dziewczyny, power, a Japonia będzie Wasza!
-Jaka Japonia? - zwróciłam się do Patrycji, według nas najładniejszej z całego zespołu.
-Aaa, bo Ciebie nie było. - zaśmiała się. No i chyba najgłupszej...
-No popatrz. - uśmiechnęłam się sztucznie.
-Nie ma gadania, od początku! - wydarła się Celinowicz. Nie posłuchanie się groziło śmiercią w męczarniach, co pozostało mi zrobić. Wolałam zaprzestać rozmów, niż gnić w jakimś kwasie, czy zaśmiać na zabój od karygodnego gilgotania stóp gęsim piórem. Szkoda, że nie kurzym, kurza stópka. Podczas morderczego tańca dawałam z siebie wszystko, przecież nie mogłam zaprzepaścić swojego miejsca w pierwszym rzędzie, tym bardziej jeśli będą podziwiać mnie małe skośne oczka. Nadszedł czas na krótkie odsapnięcie.
-To co z tą Japonią? - kontynuowałam pytanie.
-Wygrałyśmy ten cały konkurs, co Celinowicz nam wynalazła. Pamiętasz te nagranie, pełno lataniny, męczarnia i w ogóle?
-No, no, no. - zmrużyłam oczy przypominając sobie całe te zdarzenie.
-No. To tyle. - wzruszyła ramieniem.
-Co i tyle? - zmarszczyłam brwi. - Kiedy ten wyjazd?
-Za tydzień. - ucięła krótko.
-Za tydzień?! - pisnęłam. Kurza stópka, mało czasu, maało czasu.
-A i jeszcze jedno. - podniosła palec wskazujący do góry. - Będziemy dopingować tam jakichś sportowców... czy coś. Podobno liga siatkowa... czy coś... - skrzywiła się.
-Światowa. - prychnęłam śmiechem.
-Nie pluj. - otarła swój policzek.
-Sorry. - speszyłam się.
-No także wiesz, siatkarze podobno to ciacha... - poruszała brwiami.
-Wywijać tyłkiem na boisku podczas ich przerw... bezcenne, kurza stópka. - przewróciłam ślepiami i wróciłam na środek parkietu, żeby choć trochę się rozciągnąć. Japonia, siatkarze, zakupy, wszędzie skośnookie, piszczące osobniki, taniec...
-Wracamy do pracy dziewczęta! Łapcie pompony i tańczymy, tańczymy! Macie zachwycić tamtejszą publiczność! - uwielbiam, ubóstwiam, kocham...
-Łaa, pompony. - Nina jakże entuzjastycznie krzyknęła i leniwym krokiem podeszła do kolorowych pomponów. Prawdę mówiąc, to z nią w tym zespole dogadywałam się najlepiej. Była chyba najnormalniejsza, czego nie można powiedzieć o pozostałych dziewczynach, ale wszystkie świetnie się uzupełniamy i co najważniejsze rozumiemy, wspieramy i ładnie prezentujemy się na scenie.
-Wyobraźcie sobie, że tańczycie dla siatkarzy! Jakiś tam... kto tam w naszej reprezentacji siedzi? - zamyśliła się pani Olga.
-Zawór! - wyrwała się Pati.
-Zawór?! - zdziwiłam się. Nie interesuję się tą siatkówką aż tak namiętnie, żeby znać wszystkie nazwiska siatkarzy, ale dam sobie małego palca u nogi uciąć, że nie było tam żadnego Zawora!
-No to wyobraźcie sobie, że na widowni siedzi Zawór i kieruje swoje spojrzenie właśnie na Was... - Celinowicz tak modulowała głos, że aż mi ciarki po kolanach przeszły! Umie kobieta wprowadzić napięcie!
-Zawór od ciepłej, czy zimnej wody? - zapytała Zuzanna.
-Od wrzątku. - mruknęłam łapiąc pompony.
-Pięć, sześć, siedem, osiem! - odliczyła Olga i zaczęłyśmy tańczyć. Rzeczywiście w mojej głowie narodził się obrazek siatkarzy, zachłannie łykając wodę i wpatrując się we mnie. Nie na mój tyłek, we mnie! Wdzięczę się i wykonuję każdy ruch jak najlepiej tylko umiem! Jestem najlepsza, wszyscy biją mi brawo...
-Brawo Lidka! - krzyknęła trenerka. - Wyobraziłaś sobie Zawora, albo jakiegoś innego kurka? - zapytała charakterystycznie ruszając brwiami.
-Kurek! - wyrwało mi się. - Nie Zawór tylko Kurek!

________________________________________________________________________

Rozgrzewka! ;-)
Małe wprowadzenie do tego, co będzie działo się wkrótce. Od razu uprzedzam, to o to opowiadanie jest tylko "dodatkiem". Zajmować się będę Siatkarskimi i Obiecaj, znaczy do czasu, jeśli nie skończę jednego z nich. ;-)
Jak uwinę się z "przewodnimi" blogami, to dodam coś tutaj, ale uprzedzam, jak narazie będzie to rzadkość. :D
P.S. Jak narazie wygląd jest chaotyczny, ale jak będę miała chwilkę czasu, to wszystko pozmieniam! :D

10 komentarzy:

  1. zapowiada się genialnie! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurza stópka ^^ Będę teraz tak mówiła przez Ciebie :D hahahha
    Ok, cierpliwie czekamy na cd :D Ale tamtych tak prędko nie kończ :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podoba! Dodawaj jak najczęściej :D

    OdpowiedzUsuń
  4. HAhahahah, Zawór :D
    Zapowiada się baardzo ciekawie :D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. O, a Ty znowu dajesz po Zaworach XD

    zapowiada się pro(jak wszystko, co tworzysz), ale nie waż si,ę niczego kończyć! :***
    cieplutkie pozdrowienia,
    http://spala-baby.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. hahahahaa, Zawór XD
    nie no, każdemu może się pomylić, przecież to podobne :D
    czekam na więcej i pozdrawiam :D
    http://volleyball-journalist.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. hahah dobrze jest..:D
    Czekam na następny,na którymś z blogów.Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie powiem, nie powiem. ;D. Zapowiada się ciekawie, więc nic tylko czekać aż kolejny rozdział się pojawi, o! ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. coś Cię wzięło na "kurza stópka" xD hahahah :D Ale zaczyna się ciekawie ;>

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapowiada się bardzo ciekawie, zapewne będę częstym gościem :)

    OdpowiedzUsuń